- Jak znaleźć to miejsce?
- Zasilanie postojowe
- Powolny taniec czyli praca to przerwa pomiędzy podróżami
- Jak oszczędzać pieniądze jeżdżąc busem przez świat
- Australia – 5 rzeczy, które musisz wiedzieć by polecieć najtaniej
No to kupiliśmy bilet do Australii i dostaliśmy wizę. Lecimy w marcu przyszłego roku. Czy to było trudne? Nie. Czy drogie? Tyle, nieraz, trzeba zapłacić za przelot w Europie, jak nie ma się szczęścia i napięte terminy. Przedstawiam krok po kroku, jak się to robi.
Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie pozjadałem wszystkich rozumów, i może da się polecieć do Australii taniej i łatwiej. Jeśli znasz jakiś sposób, to podziel się w komentarzu. Ten wpis ma pomóc tym, którzy nie do końca wiedzą jak zabrać się za taką daleką podróż.
Po pierwsze – kiedy lecieć do Australii?
Dużo zostało na ten temat napisane, ale główny wniosek jest taki, że to zależy gdzie się leci. Oczywiście mogę polecić kilka blogów podających interesujące szczegóły, i zaraz to zrobię. Ale dla tych, którym nie chce się przechodzić przez inne strony, oto najważniejsze fakty.
Zacznijmy od tego, że Australijskie biuro meteorologiczne wyróżnia sześć stref klimatycznych. Ale ja ograniczę tę liczbę do najważniejszych czterech:
- Gorąca i wilgotna północ i wybrzeże północno-wschodnie
- Gorący, suchy w lecie i chłodny w zimie północny outback
- Gorący, suchy w lecie a zimny w zimie południowy outback
- Ciepłe lato i zimne zimy na południu i południowym-wschodzie
Ładnie to obrazuje mapa dostępna na ich stronie.
Trzeba jednak pamiętać, że w Australii lato jest w naszej zimie i na odwrót. Gdy chcemy do Australii jechać naszym latem a ich zimą (czerwiec – wrzesień), to najlepsze miejsca do zwiedzania to Darwin i Cairns, gdzie będzie ciepło, słonecznie i sucho, chociaż tłoczno, bo jest to w tym czasie bardzo popularna destynacja.
Omijać należy:
- Adelajdę i Melbourne, bo to okres najzimniejszy i najbardziej deszczowy
- Alice Springs, gdzie wtedy noce są naprawdę zimne i wieje ostry i mroźny wiatr z południa
Znowu, gdy wybieramy się w okresie Europejskiej zimy (grudzień-luty), to na pewno nie chcemy wpaść z deszczu pod rynnę, więc trzeba unikać Brisbane, ponieważ zastaną tam nas upał, duchota, letnie tropikalne burze i powodzie.
Za to polecić można:
- Adelajdę i Melbourne, bo jest tam pełnia lata i czekają na nas plaże
- Hobart na Tasmanii, gdzie zastanie nas cudowna umiarkowana pogoda i długie dni
- Perth, jeśli tylko bawi was gorąca ale sucha pogoda i cudowny błękit nieba
Sydney, natomiast najlepiej zwiedzać wiosną lub jesienią, bo inaczej to albo pada albo jest zbyt gorąco.
Więcej szczegółów można znaleźć tu:
- Przedeptane.pl, gdzie Australijscy blogerzy z poszczególnych miast mówią o lokalnym klimacie. Na końcu tego wpisu pojawia się też tabelka jasno pokazująca kiedy i gdzie.
- Mordkiwpodróży.pl, gdzie podane są średnie temperatury i opady dla poszczególnych stanów Australii.
- Lub bezpośrednio Australian Bureau of Meteorology opisujące klimat i prognozę pogody.
Po drugie – jak dolecieć?
No dobrze, już wiemy kiedy, ale jak tam się dostać? Oczywiście samolotem. Ale jak nie przepłacić? Mogę polecić kilka sposobów na znalezienie tanich lotów.
Kayak i SkyScanner
Zacznijmy od serwisów Kayak i SkyScanner, które pozwalają wyszukiwać loty w różnych biurach podróży. Używam ich często i naprzemiennie. Nieraz coś można odkryć w jednym serwisie a czasem w drugim.
Ciekawą funkcją obu serwisów jest szukanie lotów na mapie. W tej funkcjonalności, według mnie, góruje Kayak, który pozwala ustalić więcej parametrów szukania na mapie i zwraca więcej wyników.
Mapa jest dostępna poprzez menu Więcej/Explore.
Mamy też możliwość wyboru portu lotniczego, z którego wylecimy, czasu (zgrubnie lub dokładnie) i parametrów lotu jak długość lotu czy ilość przesiadek. Na mapie wyświetlają się ceny dostępnych lotów oraz ich szczegóły.
Dzięki tej funkcji znaleźliśmy loty tanimi liniami z Singapuru – Scoot Airlines, o których poniżej.
Jakdolece.pl
Wyszukiwarki takie jak Kayak szukają tak zwanych połączeń, czyli przelotów, na które może być wystawiony jeden bilet i linie gwarantują czas na przesiadkę. Gdy chcemy poeksperymentować tanimi liniami lotniczymi, to czy pozostaje nam szperanie po ich stronach i ręczne porównywanie cen i godzin lotów?
Na szczęście nie. Ostatnio odnalazłem stronę jakdolece.pl, która wyszukuje połączeń tanimi liniami lotniczymi. Wyszukuje ona wszystkie kombinacje przelotów i podaje też takie, które wymagają zmiany lotniska (n.p. pomiędzy Warszawą i Modlinem czy Stanford i Heathrow).
Jest to bardzo ciekawa wyszukiwarka, ale w naszym przypadku znalazła takie samo połączenie jak Kayak. Pewno było to spowodowane tym, że na takiej odległej trasie nie lata zbyt dużo tanich linii lotniczych.
Scoot Airlines
Z powyższych analiz wyszło nam, że najlepsze połączenie dla nas będzie liniami Scoot Airlines. Co to za linie?
Scoot to Singapurskie tanie linie, które łączą wiele miast w Azji i latają też kilka razy w tygodniu do Berlina i Aten.
Międzylądowanie
Sprawdziliśmy wszystkie możliwości połączenia i wyszło, że najwygodniejsze i najtańsze jest do Perth. Bingo! Tam potrzebujemy się dostać. Lot w tamtą stronę zajmie nam z Berlina 22 godziny z siedmiogodzinnym postojem w Singapurze. Niestety 7 godzin to niezbyt dużo czasu by dobrze pozwiedzać miasto.
W drodze powrotnej, natomiast, mamy cały dzień w Singapurze. Lądujemy w nocy i będziemy mieli czas się przespać i cały następny dzień na zwiedzanie. Musimy jeszcze poszukać noclegu na Airbnb.
Nic nie ma za darmo
Ważne jest by zaznaczyć, że Scoot to prawdziwe tanie linie lotnicze. Podstawowa cena biletu nie zawiera dodatkowego bagażu, więc jeśli nie wystarczy nam bagaż podręczny plus torba/plecak o łącznej wadze nie przekraczającej 10kg, musimy dopłacić za dodatkowe 20kg. W naszym wypadku było to 70€ za osobę w każdą stronę.
Za dopłatą możemy dostać też jedzenie, słuchawki, internet czy lepsze miejsce. Ale ma to też swoje zalety – nie jesteśmy zmuszeni płacić kilkaset Euro za usługi, które możemy zapewnić sobie sami.
Inną ciekawostką jest to, że po dopisaniu się do Scoot Insider dostajemy kupon na 15% zniżki. Chociaż nie na każdy lot to działa w pełnym wymiarze. W naszym przypadku uzyskaliśmy tylko około 60€.
W sumie, bilet w obie strony z dodatkowym 20kg bagażem kosztował nas 700€ lub 3,000zł na głowę.
Następnie wiza
Minęły już te czasy, kiedy po wizę australijską musieliśmy jechać do Warszawy. Dziś można dostać ją w 15 minut. No dobrze, dokładniej 15 minut na wypełnienie formalności i 15 minut na oczekiwanie na wizę.
Chciałbym zauważyć, że w 90% przypadków wystarczy nam bezpłatna, ważna jeden rok, wiza eVisitor 651 pozwalająca na wielokrotny wjazd do Australii i każdorazowy pobyt do 90 dni.
Inne dostępne wizy to Visitor 600 – płatna wiza turystyczna, która pozwala na wyjazd na wakacje do Australii na 3, 6 lub 12 miesięcy, oraz płatna wiza, która umożliwia podróżowanie oraz pracę w Australii przez 12 miesięcy – Work and Holiday 462.
Więcej szczegółów można znaleźć na stronie Australijskiego Department of Home Affairs. Nam wystarczy eVisitor 651. Jak ją zdobyć? Oto proste kroki.
Kroki do przejścia by otrzymać wizę
- Po pierwsze trzeba założyć konto na stronie Departamentu https://online.immi.gov.au/lusc/register. Wystarczy podać nazwisko, telefon i email, na który zostanie wysłane potwierdzenie założenia konta.
- Po potwierdzeniu rejestracji, poprzez kliknięcie na link w emailu, możemy zalogować się na stronie https://online.immi.gov.au/lusc/login.
- Następnie należy wybrać “New Application” i z list dostępnych opcji wybrać “Visitor/eVisitor (651)”, zaakceptować zasady składania aplikacji i przeczytać instrukcję, która mówi, że żeby dostać tą wizę trzeba:
- przebywać poza Australią,
- posiadać odpowiedni paszport (polski paszport jest OK, lista wszystkich paszportów jest dostępna na przykład na Wikipedii),
- trzeba mieć szczery zamiar odwiedzenia czasowego Australii w celu turystycznym, w tym odwiedziny rodziny czy znajomych, lub służbowym ograniczonym do spotkań, szkoleń i konferencji.
- Po zaakceptowaniu wszystkich zasad należy wypełnić dane personalne. Jeśli posiadało się wcześniej wizę do Australii trzeba podać jej numer. Pomoże to w szybkim procesowaniu aplikacji. W przypadku pierwszej wizyty nie potrzeba nic poza numerem paszportu, datą wydania, datą ważności i nazwą organu wydającego.
- Należy podać adres i potwierdzić czy było się kiedyś karanym.
- Po potwierdzeniu wszystkich danych dostaniemy maila z potwierdzeniem, że nasza aplikacja jest rozpatrywana.
- W moim przypadku po 15 minutach dostałem następnego maila z plikiem pdf z wizą, którą należy wydrukować i zabrać ze sobą do Australii.
Tak, to wszystko. Łatwe i przyjemne.
Dojazd na lotnisko
Gdy już przyjdzie ten dzień, trzeba się dostać na lotnisko. W naszym przypadku będzie to Berlin Tegel (TXL). Jak się tam dostać? Jest kilka opcji.
Samochodem
Samochodem dojechać najłatwiej. Szczególnie z zachodniej polski. Ale gdzie zaparkować? My parkujemy na McParking, na którym po zarezerwowaniu możemy zostawić samochód za około 10€ za dzień. Przy wyjeździe na kilka tygodni do Australii może być to kosztowne.
Pociągiem
Pociągiem jest wygodnie. Przejazd z Warszawy zajmuje około 6 i pół godziny plus 20 minut autobusem z Berlin Hauptbahnhof na TXL. Po zakończeniu remontów trasy kolejowej w Polsce, będzie to znacznie krócej. Cena to około 70€ od osoby.
Autobus
Z Warszawy autobusem bym się nie wybrał, ale ze Szczecina, Poznania czy Wrocławia jest to opcja. Z Poznania FlexiBus jedzie około 3 godziny za 50 zł, z Wrocławia około 4 godziny za 60 zł. Ze Szczecina można się dostać w 2,5 godziny za nawet 30 zł.
Samolotem
Jest też opcja przelotu samolotem. Z Warszawy do Berlina i z powrotem dostaniemy się LOTem za około 200-300zł.
Finalnie na Lotnisku w Australii
Karta pasażera wjeżdżającego
Gdy już dolecimy musimy pamiętać o kilku zasadach, które mogą nas zaskoczyć. Każdą osobę przekraczającą granicę Australii obowiązuje wypełnienie tzw. “incoming passenger card”. Powinniśmy ją dostać od stewardessy w samolocie. Do wypełnienia będziemy potrzebować paszport, informacje na temat lotu i adres w Australii.
Interesuje nas część B “Visitors”. Warto jest wydrukować sobie taką kartę po polsku, by nie mieć problemu ze zrozumieniem co gdzie wpisać. Polska wersja dostępna jest tutaj.
Kontrola paszportowa i celna
Po przybyciu przejdziemy przez kontrolę paszportową i pobranie odcisków palców. Później odbieramy bagaż i… tu musimy uważać. Australia ma duże ograniczenia dotyczące tego, co można wwieźć. W obawie przed niekontrolowanym napływem produktów organicznych, sprowadzeniem niepożądanych zwierząt, owadów, roślin czy chorób wprowadzone zostały restrykcje na przywożone towary.
Nie wolno wwozić żadnej żywności otwartej lub wyrobów domowych, a jeśli chce się jakąś przewieźć to trzeba to zadeklarować. Nie powinno być problemu z przewożeniem żywności zapakowanej fabrycznie. Wwóz zwierząt jest bardzo ograniczony, więc by zabrać ze sobą psa trzeba dobrze się do tego przygotować.
Pracę służby kwarantanny wspomagają na lotnisku psy i czego obsługa nie znajdzie na monitorze to wywącha bigiel czy labrador.
Lista dozwolonych i zakazanych towarów znajduje się na stronie Australian Border Force.

Co dalej?
Na naszym blogu w sekcji Australia 2019 opiszemy planowana trasę, samochód, którym będziemy ją pokonywać oraz opiszemy nasze przygody, gdy będziemy już na miejscu. Planujemy też, poza zdjęciami, publikować video blog.
Jako zajawkę, mogę zdradzić, że będą to trzy tygodnie i około 6,000 km offroadu przez outback – z Perth przez Uluru i Alice Springs do Sydney. Myślę, że marzec będzie idealnym miesiącem na taką trasę.
Jeśli chcesz śledzić nasze poczynania, zapisz się do naszej listy.
Do zobaczenia w Australii.