Śniadanie
Ostatni dzień roku spędziliśmy na zwiedzaniu arabskiego Ammanu. Zaczęliśmy od typowego śniadania w lokalu niedaleko od naszego apartamentu. Zamówiliśmy foul (pasta z bobiku), hummus (pasta z cieciorki), mutabal (pasta z bakłażana), falafele (kulki z ciecierzycy) no i oczywiście chleb pita. Wszystko popijamy kawą z kardamonem i za całość płacimy 4,50 JOD za czwórkę.
Foul Hummus Mutabal Falafel
Rzymskie Nymphaeum
Po zdobyciu energii potrzebnej na cały dzień, albo przynajmniej kilka godzin, wyruszamy na zwiedzanie. Jesteśmy dziś umówieni z Emilią, którą poznaliśmy na facebooku przed przyjazdem. Ale zanim do niej dotrzemy, zwiedzamy Nymphaeum, czyli fontannę, która w rzymskiej Filadelfii była zbiornikiem przepływowej wody. Jej restauracja została rozpoczęta dopiero w 2015 roku.
Hipsterski Amman
Po odwiedzeniu fontanny w końcu docieramy do Emilii. Czeka na nas u stóp jednego z wzgórz, na których położony jest Amman. Emilia mieszka w Ammanie od kilku miesięcy i była tak miła, by pokazać nam co lubi tutaj najbardziej. Okazało się, że stolica Jordanu to nie tylko typowo arabskie uliczki, o których później, ale też bohema.
Po pierwsze odwiedzamy Jadal, centrum kultury, w którym spotykają się niespokojne dusze, które potrzebują porozmawiać, pośmiać się, pogadać o tym, o czym na ulicy lepiej nie mówić, czy po prostu pograć na jakimś instrumencie lub pobyć z innymi. Działa to jak nietypowa kawiarnia, bo nie płacimy za konsumpcję a za czas, który tu spędzamy. Za pierwszą godzinę płacimy 2 JOD, za każdą następną 0,5 JOD i nie więcej nić 3,50 JOD za dzień, a napoje można zamawiać co godzinę.
Dalej, ponad centrum, do którego przyprowadziły nas tutaj schody, znajduje się kawiarenka i malunki naścienne. Czuć, że ludzie, którzy tutaj się spotykają, potrzebują się wypowiedzieć. Mamy kopie Van Gogha, graffiti, ale też straganiki z książkami.
Meczet Al-Husseini
Czyli ten najważniejszy meczet w Jordanii. Nie jest największy, alo to dookoła niego, podobno, powstał cały Amman i tutaj są wygłaszane najważniejsze kazania. Na tę chwilę nie decydujemy się, by do niego wejść. Emilia poleca meczet króla Abdullaha I, który ma obsługę turystyczną.
Suk
Koło meczetu znajduje się suk, na którym kupimy owoce, warzywa, mięso, orzeszki, chleb no i różne przydatne sprzęty. Przeszliśmy się nim i zaplanowaliśmy, że przed dalszą drogą zaopatrzymy się tutaj w zapasy owoców i warzyw. Może obejdzie się bez szukania centrum handlowego….?
Cukiernia Habibah Sweets
Okazało się, że śniadanie arabskie wystarczyło tylko na 3-4 godziny i zrobiliśmy się głodni. Głód postanowiliśmy zaspokoić, po namowie Emilii, w cukierni Habibah Sweets, gdzie sprzedają ręcznie wykonywany Knafeh, zwany też kunafą.
Kolejka Wnętrze cukierni No i próbowanie
Habibah Sweets to cukiernia założona w 1947 roku w Jerozolimie przez zapewne Palestyńczyka, który wyemigrował do Jordanii w 1948, by założyć tutaj interes w 1951. I tak od prawie 70 lat powstaje tutaj wspaniałe ciasto serowe o dość słodkim, chodź skomplikowanym smaku. Kolejka do cukierni stoi tam cały dzień co zbadaliśmy, wracając tam wieczorem.
Meczet króla Abdullaha I
Czas na drugi meczet, ten bardziej turystyczny. Dojście do niego zajmuje nam dobrą godzinę, ale nie jesteśmy tutaj by jeździć taksówką. Chcemy trochę poczuć Amman.
Na miejscu znajdujemy dwa kościoły chyba prawosławne, oba zamknięte oraz meczet, który oczekuje na nas. Wchodzimy przez wejście dla turystów, gdzie zostaliśmy przywitani przez Palestyńską imigrantkę z drugiego pokolenia, która poczęstowała nas herbatą z szałwią.
Kościół katolicki i meczet przy tej samej ulicy Meczet Meczet wewnątrz Aga w Abaji Meczet i nowe downtown Kto widzi księżyc Widok na kościół po drugiej stronie ulicy A dalej jeszcze więcej kościołów i meczetów
Przed wejściem do meczetu dziewczyny musiały założyć czarne długie szaty do kostek – abaji, które dostały od obsługi. Wejście do meczetu niestety nie mogło zostać opłacone przez Jordan Pass, więc musieliśmy wybulić całe 2 JOD za osobę.
Czy warto było? W Błękitny meczet w Istambule na pewno jest większy, ale jest to zawsze ciekawe doświadczenie, szczególnie gdy imam poopowiadał nam o tradycjach oraz zaśpiewał fragment Koranu.
Co ciekawe, imam zapytany o sąsiedztwo kościoła katolickiego powiedział, że nie różnią ich żadne waśnie, a nawet przeciwnie – ich religia nakazuje im czcić wszystkich mesjaszy w tym Jezusa Chrystusa.
Z drugiej strony meczetu jest nowoczesne downtown, więc można stwierdzić, że meczet jest wciśnięty pomiędzy kościoły i nowoczesność.
Z meczetu udaliśmy się z powrotem w stronę starego miasta, ale wybraliśmy drogę na skróty, przez boczne uliczki. Doznanie dość ciekawe ukazujące jak mieszkają tutaj ludzie w domach powciskanych pomiędzy wzgórza.
Rainbow Street – dzielnica ekspatów
Może nie jest to typowa dzielnica ekspatów, ale na pewno miejsce, do którego mieszkający tutaj europejczycy i amerykanie lgną. Znajdziemy tutaj restauracje serwujące kuchnię międzynarodową oraz kluby. My zdecydowaliśmy się na mieszankę zachodu i wschodu, czyli shawermę (naleśnik z mięsem) z food trucka Bus Stop.
Na kolację poszliśmy do Abu Zaglah na starym mieście i zjedliśmy porządną koftę, zupę z warzyw oraz z okry, oraz kurczaka i baraninę z grilla płacąc za całość dla czterech osób 20 JOD.
Nowy rok mamy zamiar przywitać zwiedzając jeszcze starszą część Ammanu – ruiny rzymskie.
Inne wpisy z projektu Jordania 2020
Ślad naszego przejazdu po Jordnii – Jordania na żywo.
Jak dojechliśmy z lotniska i pierwsze wrażenia – Jordania – Taxi z lotniska do Ammanu.
Jordania – Różne oblicza miasta Amman
Jordania – Nocleg na dziko na Górze Nebo niedaleko Ammanu
Zapisz się do naszego newslettera by dostawać powiadomienia o nowych wpisach oraz nasze okresowe podsumowanie. Nie wysyłamy spamu, dostaniesz nie więcej niż kilka maili w tygodniu. Jeśli chcesz dostawać tylko podsumowanie, to wybierz taką opcję w formularzu.
Gdybyś chciał się podzielić tym artykułem ze swoimi znajomymi, użyj ikonek poniżej, by dodać go do różnych mediów. W ten sposób będziemy w stanie dotrzeć do większego grona czytelników.
Zapraszamy też do komentowania pod artykułem. Będzie nam bardzo miło wiedzieć, że ktoś czyta nasze wpisy i interesuje się tym, co robimy i o czym piszemy. Dziękujemy.